Wstajemy wciąż tak samo, ale mam wrażenie, że każdego dnia jest ciemniej i ciemniej. Wyciągam śpiące dzieci z ciepłych łóżek, kuszę je książkami w kuchni albo tym, że je zaniosę na rękach… „Mamo, ale ja już chodzę do pierwszej klasy i jestem za ciężka!” – kiedy to słyszę to wiem, że pora zaczynać nowy dzień. A potem jeszcze owsianki z karmelizowanymi bananami no zjedz jeszcze łyżkę, no proszę cię, musisz mieć dużo energii, żeby bawić się w przedszkolu i biegiem do szafy z ciuchami czy mogę dziś rajstopy, czy mogę dziś sukienkę, a co tam u rybek w akwarium. Mąż mój mówi, że jestem mistrzynią w karmieniu niejadków i powinnam wystartować w jakimś konkursie. Nie zaprzeczam. Doświadczenie w tej dyscyplinie mam już kilkunastoletnie 😉 Śniadanie musi być zjedzone i basta, nie ma tu dyskusji.
Idziemy zimnymi ulicami, schowane w kapturach, otulone kolejnymi warstwami. Biegiem na tramwaj, biegiem na autobus, a może dziś pieszo? Nie jeździmy samochodem, bo szkoda mi czasu na stanie w korkach. Paradoksalnie, kiedy przesiadłam się na komunikację miejską, przestałam się spóźniać. Jestem zawsze przed czasem, idę na luzie, nie martwię się brakiem miejsc parkingowych.
Przeczytałam ostatnio w książce „Money Mindfulness”, że każdego dnia warto poświęcić 20-40 minut na planowanie dnia i pracy. Siedzisz i ustalasz priorytety, kolejność zadań, logistykę. Ma to dla mnie dużo sensu. Dzięki temu można ograniczyć chaos, który wyłania się zza rogu zawsze, kiedy piętrzą się zadania i jest więcej pracy. A jesień to dla mnie zawsze więcej pracy. Dużo więcej niż w ciągu roku. Ale cieszę się na to, co przynosi mi los. Jestem wdzięczna i szczęśliwa, że mogę robić to, co kocham. Choć czasem trochę brak mi tchu…
Dziś postanowiłam upiec ciasto marchewkowe. Chodziło za mną od jakiegoś czasu, ale chciałam zrobić coś nowego, no i tym razem postanowiłam zrobić je tak, jak należy, to znaczy posmarować je kremem z serka. Zawsze unikałam tej omasty, bo ja jestem człowiek, który najchętniej to lubi jeść rzeczy oprószone cukrem pudrem albo oblane polewą z prawdziwej czekolady i masła, ale przypomniałam sobie, jak smakuje takie marchewkowe, w którym delikatnie rozpuszcza się krem…
Wiele przepisów na marchewkowe jest z dodatkiem oleju, ale ja idę dziś w masło. A! I jeszcze cukier. Wiem, że to dużo… Robiłam z mniejszej ilości, ale… raz na jakiś czas robię marchewkowe z dużą ilością cukru, koniecznie brązowego. Najwyżej zjem później mniejszy kawałek 😉 Kolejna sprawa: marchew. Przyznaję, że nie cierpię trzeć marchwi na tarce. Ach te biedne manikiury zrobione dzień wcześniej! Kupowałam tartą marchew w sklepie, żeby zobaczyć, czy się nada, ale marchew ze sklepu jest jakaś taka sucha i według mnie nie nadaje się do ciasta. Poświęcam się więc i trę. Te 3-4 marchewki jakoś daję radę. Serek kremowy do posmarowania. Widziałam już przepisy z wykorzystaniem serka Philadelphia, ale jedyny serek kremowy dostępny w moim spożywczaku to był dziś serek Piątnicy i takiego użyłam. Sok jabłkowy – lubię duet jabłko plus marchew, więc dodałam trochę naturalnego, bez dodatków i cukru soku jabłkowego.
Ciasto marchewkowe z serową omastą
Składniki
- Garść orzechów włoskich uprażonych na suchej patelni lub w piekarniku, pokruszonych na małe kawałeczki (plus trochę do obsypania wierzchu ciasta – opcjonalnie)
- 200 g masła – roztopionego i ostudzonego
- 200 g brązowego cukru trzcinowego
- 160 g białego cukru
- 4 jajka
- 1 łyżeczka naturalnego ekstraktu z wanilii
- 100 g naturalnego soku jabłkowego (bez cukru i innych dodatków)
- 300 g tartej marchwi (to 3-4 marchewki)
- 300 g mąki pszennej (450 lub 550)
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 (płaska) łyżeczka sody
- 1 łyżeczka cynamonu
- 1 łyżeczka przyprawy do piernika
- 1 łyżeczka mielonego imbiru
- szczypta mielonej gałki muszkatołowej
- szczypta soli
Krem do przełożenia i posmarowania ciasta
- 400 g serka kremowego (użyłam serka kremowego Piątnicy, ale użyj takiego, jaki masz pod ręką. W wielu przepisach jest serek Philadelphia)
- 80 g miękkiego masła
- 100 g cukru pudru
Przepis
- Krem: wszystkie składniki miksujemy na wolnych obrotach miksera do czasu, aż się elegancko połączą. Ważne, żeby składniki były mniej więcej w tej samej temperaturze, a masło nie było od razu z lodówki, bo zrobią się grudki.
- W misce wymieszaj: mąkę, proszek, sodę, cynamon, przyprawę do piernika, imbir, gałkę muszkatołową i sól.
- W drugiej misce połącz: jajka i cukier i zacznij je ubijać trzepaczką (lub mikserem). Następnie, cały czas miksując dodawaj powoli wanilię, sok jabłkowy, masło. Miksuj jeszcze chwilę. Jeśli używasz miksera planetarnego, zmień końcówkę do ubijania na „wiosło” i dodaj tartą marchew i suche składniki. Mieszaj przez chwilę, aż wszystko będzie dobrze rozprowadzone.
- Nagrzej piekarnik do 180 st C.
- Tortownicę o średnicy 26 cm posmaruj masłem, oprósz tartą bułką. Wlej ciasto, wstaw do piekarnika i piecz 35-50 minut. Z tym czasem pieczenia to jest tak, że zależy on od wielu rzeczy, np tego, jak wilgotna jest marchew. Trzeba pilnować, sprawdzać drewnianym patyczkiem i ewentualnie wydłużyć nieco czas pieczenia. Zdarza się, że marchewkowe piecze się np 60 minut i to też jest ok.
- Po upieczeniu odstawiamy na trochę w tortownicy, żeby ostygło.
- Kiedy będzie zimne, przecinamy na 2 lub 3 części. Ja przecinam na 2. I smarujemy kremem, potem składamy i smarujemy jeszcze wierzch i boki. Jeśli chcemy, posypujemy z wierzchu orzechami i odstawiamy, żeby się „przegryzło”. Przechowujemy w lodówce.