Jedne za twarde, inne za suche, a w kolejnych za bardzo czuć sodę. Znacie to?
Te są idealne! Miękkie, dobrze wyrośnięte i niezbyt słodkie. Z pankejkami jest jak z naleśnikami, ile by człowiek nie usmażył, to i tak chcą więcej. Dziś nasmażyłam ich w sam raz. Z dżemem morelowym (tegoroczny!), serkiem straciatella (ulubiony moich dzieci) i cukrem pudrem dla dziecka, które owoców nie lubi (nie wiem, jak smakują, ale wiem, że nie lubię :P)
W Warszawie w końcu pada, co mnie niezmiernie cieszy, bowiem na działce, w miejscu, gdzie miał być wymarzony warzywnik, a który to warzywnik zjadły ślimaki, posadziłam trawy i trawki. Trawa dużo zniesie, więc liczę na to, że w przyszłym roku będzie oazą dla koników polnych. Może…
Tymczasem przepis na pankejki. Trzymajcie się zdrowo.
Nasze ulubione pankejki
Z podanego przepisu wyjdzie ok. 10-12 sztuk
Składniki
- 250 g maślanki
- 1 jajko
- 1/2 łyżeczki sody
- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- 2 płaskie łyżeczki cukru pudru
- płaska łyżka masła, roztopionego i ostudzonego
- 150 g mąki (najchętniej używam mąki bardzo drobno mielonej, jest taka, trzeba poszukać w sklepie 🙂 )
- do smażenia: masło wymieszane z olejem roślinnym lub masło klarowane
Przepis
- Do dzbanka wlewam maślankę, dodaję jajko, lekko rozbijam trzepaczką.
- Dodaję sodę, proszek do pieczenia, cukier. Mieszam i odstawiam na 5 minut.
- Dodają mąkę i masło – mieszam, ale niezbyt dokładnie. W cieście będą malutkie grudki – tak ma być. (malutkie, ale nie wielkie kawały mąki 😉 )
- Na patelni rozgrzewam olej z masłem lub masło klarowane. Łyżką wlewam porcje ciasta i smażę je kilka minut z każdej strony.
- Kiedy masło się kończy, zanim dodam następną partię, przecieram patelnię papierem, żeby była czysta. Dzięki temu do nowej partii placuszków nie przyklejają się kawałki mąki itp.
- Podaję z czym lubię – owoce, cukier puder, serek waniliowy, dżemy i dżemiki.
Smacznego!