Ziemniaczki, pyry, kartofle… W moich żyłach płynie ziemniaczana krew, może to za sprawą podlaskiej Babuszki, która potrafiła nakarmić niejadka odsmażając mu na śniadanie kartofelków. Już wcześniej, odwiedzając Poznań, przy każdej możliwej okazji, buszowałam po targach, żeby zobaczyć, jakie mają odmiany ziemniaków. Czasem robiłam zakupy, a innym razem musiało mi wystarczyć popatrzenie na asortyment. W deszczu czy słońcu ciągnęłam na Rynek Jeżycki, żeby poprzyglądać się chińskim skarpetkom z lisami, nylonowym kuchennym fartuchom, plastikowym wiadrom wypełnionym świeżo ciętymi kwiatami, tym wszystkim redyskom, pyrom i korbolom gęsto ułożonym na targowych regałach.

Babcia Inżyniera, Poznanianka od zawsze, miała swoje ścieżki, samotne rytuały, holenderski rower i ulubiony targ. Jej malutką kuchnię zdobiła półka pełna naczyń z Włocławka i małych wazonów, których sens miałam zrozumieć później. Kiedy odeszła, zostawiliśmy kilka użytkowych przedmiotów, które stały się pomostami między tym, co było, a tym, co jest.



Tramwaj numer osiem zawija na Plac Wielkopolski. We wtorek przed południem ruch jest niewielki, więc szybko znajduję miejsca, w których zrobię zakupy. Ziemniaki! Dziś Myszki i Denary. Budka z wędlinami, budka z pizzą i kawą za 3 zł, sklep firmowy Piekarni Zagrodnicza, dwa bukiety dalii. Siadam na przystanku z twarzą wystawioną ku słońcu. Nie mija kilka minut, a słyszę głos Starego Marycha. Wiecie, kto to stary Marych? Jeśli nie, to poczytajcie o nim, np tu. Jeden z najbardziej poznańskich głosów, w sieci nadal można posłuchać Blubrów Starego Marycha. Ten głos, który słyszę, wprawdzie nie należy do pana Juliusza, ale gwara jest ta sama. Słucham więc nawijki o Unii Europejskiej, o Merkel, aż w końcu nadjeżdża mój tramwaj i jadę do domu robić zapiekankę.

Moje dzieci są równie ziemniaczane jak ja. Kartofle mogłyby być codziennie, więc kiedy kończy się jedna zapiekanka, pytają o to, kiedy będzie następna i „dlaczego już się skończyła”. Dziś podaję Wam więc przepis na zapiekankę, która mogłaby się nie kończyć. Receptura jest prosta, oczywiście ważny jest tu jak najlepszy ziemniak i dobry ser – ja lubię mieszać sery – trochę dojrzałego Gruyere’a albo Bursztyna, może był odrobina Raclette – co tam macie pod ręką. Jeśli macie możliwość wyboru ziemniaków, szukajcie takich, które trzymają po upieczeniu kształt, a plasterki się nie rozpadają. No chyba że lubicie miękkie zapiekanki, w tym również nie ma nic złego :)
A do ziemniaczanej zapiekanki – kilka fotek z poznańskiego Łazarza, pełnego przepięknych, starych kamienic, na widok których moje serce zdecydowanie przyspiesza :)
Zapiekanka ziemniaczana
Ten przepis wiele wybacza – więcej ziemniaków? Mniej ziemniaków? Więcej śmietany? Boczek? Bez boczku? Dodaj, co chcesz, co lubisz. Dla mnie podstawa to: ziemniaki, cebula, czosnek, śmietana i porządny, najlepiej dojrzewający ser, który wszystko zepnie i sprawi, że danie będzie boskie. Do tego jakaś zielona sałata, kubek zsiadłego mleka i już.
Składniki
- 1 kilogram ziemniaków (na zdjęciu odmiana: Denar), obranych i pokrojonych w cienkie plasterki
- 1 opakowanie (ok. 200 ml śmietany – dowolnej, może być 18%, może być 30% lub mix)
- 2 ząbki czosnku, drobno posiekane
- 1 średniej wielkości cebula, posiekana drobno plus 2 łyżki oleju roślinnego
- do smaku: pieprz, sól, odrobina suszonego tymianku
- 100-150 g sera startego na tarce (polecam odmiany sera dojrzałego np. Bursztyn, Gruyere, itp, może być też dowolny mix serów, które macie w lodówce)
- masło do posmarowania formy żaroodpornej
Przepis
1.Żaroodporną formę wysmarować delikatnie masłem. Piekarnik nagrzać do 170 st C. (jeśli macie w piekarniku funkcj pary – można ją włączyć)
2. Na patelni rozgrzać olej, delikatnie zeszklić cebulkę – ma być zeszklona i przezroczysta, a nie przypieczona :), teraz dodać czosnek, sól (ok. 1 płaskiej łyżeczki) i tymianek. Smażyć ok. 1 minuty, delikatnie mieszając.
3. Do śmietany dodać szczyptę soli i pieprzu.
4. Pokrojone ziemniaki wymieszać z cebulą, ułożyć w żaroodpornej formie, wlać śmietanę, wstawić do piekarnika i piec 30 minut.
5. Po 30 minutach wsypać na wierzch ser i dopiekać kolejne 20-30 minut – trzeba sprawdzać, czy ziemniaki są miękkie, gdyż w zależności od odmiany, jedne pieką się szybciej, inne wolniej. Rekordziści potrafią piec się nawet i 50-60 minut, więc… sprawdzajcie, czy to czasem nie już :)
6. Do ziemniaków polecam jakąś prostą sałatę; zielona sałata, pomidorki oraz sos: trochę oliwy, odrobina octu balsamicznego, jakieś świeże zioło typu bazylia i już.
Smacznego :)