Najlepsze rzeczy wychodzą często przez przypadek. A raczej przez zachcianki na coś konkretnego. Co roku zbieramy na naszej działce wiadra orzechów włoskich. Nie zdążymy zjeść z jednego roku, a już są następne – młode, o mlecznym miąższu i cieniutkiej skórce. Takie lubię chyba najbardziej. Zawsze sobie obiecujemy, że jak będziemy starzy to będziemy siadać wieczorem przy kominku i łuskać te orzechy, łuskać, łuskać… Na razie chętnych do łuskania jest jakby mniej, ot, bardziej z łapanki: „Co robisz?”, Nic. A co. „A to wyłuskasz mi 20 deko orzechów do ciasta, zapraszam”. Ty łuskasz, ja zagniatam ciasto, rozmawiamy, muzyczka gra, a my jesteśmy tu i teraz.
Uwielbiam wspólne gotowanie, ot, czegokolwiek. Myśli skupione, dłonie zajęte. Prawie wszystko gotujemy razem. Ja ciasto, on jabłka obiera, ja obiad, to on ziemniaki. A jak go w kuchni nie ma, to jakby brak jakiegoś elementu ważnego. Czasem gotuję tylko sama, by zapomnieć o jakichś zagwozdkach dnia powszedniego albo zupełnie odwrotnie, coś przemyśleć i wysnuć wnioski. Coś postanowić, coś przedsięwziąć na dłużej.
Dziś przypomniałam sobie o ciastach orzechowych, które tak bardzo lubiłam kiedyś jeść, a których potem długo nie robiłam, bo alergia u dziecka, a ja nie chciałam robić jej przykrości, więc piekłam biszkopt. Ale dziś już może, więc skubiemy orzechy i pieczemy. Ucieszy się, kiedy wróci z przedszkola.
Tak naprawdę to mak w tym przepisie nie jest szczególnie niezbędny, ale ponieważ szykujemy się do robienia rogali świętomarcińskich, kupiliśmy sporo białego maku, a ja sypnęłam go trochę do masy. Możesz pominąć, możesz też orzechy włoskie zastąpić innymi, które lubisz lub które akurat masz pod ręką. Możesz zrobić z migdałów, pekanów albo orzechów laskowych. Do masy dodałam też syrop daktylowy, który kupiłam jakiś czas temu w sklepie ze zdrową żywnością. Jeśli nie masz, zastąp syropem klonowym albo syropem kukurydzianym lub z agawy. Też będzie dobre.
Tarta orzechowo-makowa
Kruchy spód, ciągnąca masa. Niezbyt słodkie, bo spód piekę bez cukru. Jeśli uznasz, że słodyczy w tym cieście jest za mało, oprósz wierzch cukrem pudrem albo połóż na talerzyku kulkę lodów waniliowych.
Składniki
Spód:
- 100 g zimnego masła pokrojonego w kostkę
- 200 g mąki pszennej
- 1 jajko
- szczypta soli
Masa:
- 200 g orzechów włoskich (masa po wyjęciu z łupinek), lekko pokrojonych
- 3 łyżki maku (użyłam białego)
- 3 jajka
- 50 g masła roztopionego i ostudzonego
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (ja używam pasty z wanilii, możesz też użyć laski waniliowej lub cukru z prawdziwą wanilią)
- 150 g syropu daktylowego (klonowego, z agawy lub kukurydzianego – każdy będzie ok)
- 150 g cukru (używam trzcinowego)
- szczypta soli
Przepis
Ciasto
- Wszystkie składniki wyrabiam mikserem (końcówka to „wiosło”) – miksuję tak długo aż masło połączy się z resztą składników. Jeśli będzie bardzo suche, dodaj łyżkę wody, ale postaraj się raczej tego uniknąć.
- Wyjmij ciasto, wylep nim foremkę do tarty (użyłam kwadratowej o boku 23 cm, ale możesz też użyć okrągłej albo tortownicy). Zostaw trochę ciasta, z którego foremką wytniesz kształty do położenia na wierzchu (nie jest to konieczne, ale warto).
- Piekarnik nagrzej do 180 st C (termoobieg). Wstaw formę z ciastem i piecz 10 minut. Wyjmij i ostudź.
- Masa: W tym czasie w misie miksera zmiksuj jajka, masło, wanilię, syrop, cukier, mak i sól. Miksujemy do połączenia się składników.
- Na ostudzony spód ułóż orzechy – jeśli ciasto niedokładnie oblepia brzegi formy (jak u mnie), owiń dół formy folią aluminiową, żeby zabezpieczyć ją przed wyciekaniem masy. Na orzechy wlej masę, ułóż wycięte foremką kształty z resztki ciasta (u mnie to listki), wstaw do piekarnika i piecz 25-30 minut, aż góra się elegancko zetnie.
Smacznego!