Przed świętami zwykle zastanawiamy się, co kupić na prezent. Przyznam, że ja zwykle zbieram prezenty już na początku listopada. Nie lubię przedświątecznej bieganiny i łapania skarpetek przy kasie. Dziś lista rzeczy, które sama chciałabym dostać. Jestem zdania, że lepiej dostać pięknie zapakowaną napoleonkę za kilka złotych niż kolejną parę niechcianych, choć drogich skarpetek;)
Zacznę od rzeczy z małych, domowych pracowni. Uwielbiam przedmioty wykonywane na małą skalę, specjalnie dla mnie, niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju. Uświadomiłam sobie, jak bardzo w tym temacie poszliśmy do przodu i jak wiele wspaniałych produktów możemy tak dostać. Jestem wielką fanką takich nietuzinkowych rzeczy. Dziś dzielę się z Wami moimi ulubionymi adresami.
1. AgnethaHome to sklep internetowy Agnieszki Nawary z pięknymi przedmiotami, które wykonuje osobiście. Mnie szczególnie urzekł ekspozytor, w którym można eksponować rośliny, dekoracje czy ulubione przedmioty. Bardzo podobają mi się też szklane pudełka, w których chętnie trzymałabym np kolorowe włóczki czy przedmioty na biurku. Artystka wykonuje też tace, świeczniki czy lampiony. To ciekawa propozycja dla miłośników skandynawskiego wzornictwa.
2. Lalki sentymentalne Kiziu Mizu. Po raz pierwszy zabawki te zobaczyłam podczas warszawskich Targów Rzeczy Ladnych. Były mięciutkie i tak inne od wszystkiego, co można kupić w sklepie. Zaczęłam szukać informacji o ich autorce, Dorocie Godlewskiej. Okazało się, że wszystkie pluszaki robi ona z materiałów pochodzących z recyklingu, ale to, co urzekło mnie najbardziej to pomysł na lalkę sentymentalną. Wystarczy przynieść artystce ulubiony przedmiot – sweter, koc, czapkę i powiedzieć jej o maskotce swoich marzeń. Często trudno nam się rozstać z ulubionym ubraniem, teraz można zamienić je na oryginalną maskotkę.
3. Lukullus to moja najukochańsza cukiernia. Każde ciastko od nich to prawdziwy majstersztyk. Ostatnio otworzyli nowe miejsce, w Warszawie, przy ulicy Mokotowskiej. Moje ulubione ciastka to napoleonka i ptyś z marakują. Prawdziwe ciasta, na maśle, z wanilią i żółtkami. Gdybym mogła mieć cukiernię, chciałabym być właścicielką Lukullusa. Wizyta tam, dla mnie, jest zawsze jak prezent:)
4. Dzianiny z Roboty Ręczne. Bardzo lubię swetry i dodatki robione na drutach i szydełku. Mam to szczęście, że co sobie wymarzę, robi mi Mama. W dzieciństwie sama nauczyłam się również dziergać i ostatnio próbuję swoich sił w nowych projektach. Zazwyczaj zamawiam włóczki w sklepach internetowych, np. Włóczkowo, gdzie zamówienia są realizowane najczęściej w jeden dzień. Bardzo zachęcam wszystkich do spróbowania swoich sił w robótkach ręcznych. A tym, którzy cenią ręcznie robione dzianiny, a nie czują się na siłach, by samemu coś zrobić, polecam ten sklep.
5. Biżuteria Anny Ławskiej.
Przepiękne, subtelne naszyjniki, kolczyki czy pierścionki. Minimalistyczne i oryginalne.
6. RISK Made in Warsaw. Po raz pierwszy zakochałam się w ich ubraniach, kiedy byłam w ciąży i szukałam czegoś, co posłuży mi dłużej niż kilka miesięcy. Wówczas kupiłam swój pierwszy dresowy płaszczyk, który służy mi do dziś. Jak zamienić zwykłą dresową bawełnę w elegancką, miękką sukienkę, koszulę czy spodnie? Bardzo podobała mi się kolekcja inspirowana twórczością Tyrmanda i szalonymi latami 50-tymi.
7. Poznańska kwiaciarnia Kwiaty i MIUT to dla mnie miejsce kultowe. Znamy się osobiście, z przyjemnością obserwuję ich profil na Facebooku, gdzie pokazują nie tylko fantastyczne, nowoczesne kwiatowe aranżacje, ale też piękne przedmioty codziennego użytku, które sprzedają w swojej kwiaciarni oraz na targach, w których biorą udział. Z ich współpracy z manufakturą ceramiki w Bolesławcu, powstały przepiękne autorskie talerze i kubki. Kwiaciarnia współpracuje też z innymi, małymi wytwórcami przedmiotów dla domu. Oprócz tego organizują cykliczne warsztaty florystyczne w Poznaniu i w Warszawie. Ja zwykle poluję na oryginalne rośliny, których na próżno szukać w innych kwiaciarniach.
8. I love nature i przedmioty z drewna w wykonaniu Jarka Berdaka.
Nikt nie robi przedmiotów codziennego użytku z drewna tak, jak on. I nikt ich tak nie fotografuje. Nie wiem, ile desek, pater i miseczek kupiłam już w jego sklepiku. I nie wiem, ile z nich podarowałam. Każda z tych rzeczy jest unikatowa, niezwykle starannie wykonana. Co tydzień, w poniedziałek ok. 20 Jarek uaktualnia ofertę sklepu o przedmioty, które właśnie wykonał. I znikają one jak gorące bułeczki. Prawdziwe przedmioty z duszą. Z gruszy, jesionu, orzecha czy dębu. Ze starego drewna i z nowego. Patery, łyżeczki, deski i wszystko, o czym jesteście w stanie pomyśleć.
I to by było na tyle 🙂
Wszystkie zdjęcia w dzisiejszym poście pochodzą ze stron opisywanych przeze mnie artystów.