Oglądałam jego program. Zachwycający, nie ma chyba lepszego. Kupiłam więc książkę, z której postanowiłam ugotować wszystko. Dziś na pierwszy ogień poszła zupa, którą robi się pięć minut, a po trzydziestu jest gotowa do jedzenia. Pikantna, zawiesista, zimowa. W samą porę.
Zupa soczewicowa Gordona Ramsaya
/lekko zmodyfikowana/
2 łyżki oliwy z oliwek
250 g czerwonej soczewicy
1 cebula
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka mielonej kolendry
1 łyżeczka mielonego kminu indyjskiego
1/2 łyżeczki kurkumy
1 łyżeczka świeżo mielonego imbiru
2 łyżki przecieru z pomidorów
800 ml bulionu (Gordon radzi drobiowy, użyłam warzywnego)
sól i pieprz do smaku
do podania: grecki jogurt, listki świeżej kolendry (brak)
Oliwę rozgrzać w garnku, dodać pokrojoną w piórka cebulę i czosnek. Smażyć 4 minuty. Dodać suche przyprawy i imbir, po 2 minutach pomidory. Smażyć kolejne 2 minuty. Dodać opłukaną i osuszoną na sicie soczewicę, wlać bulion i gotować ok. 25-30 minut, aż soczewica będzie miękka.
Połowę zupy zmiksować blenderem, połączyć z zupą niemiksowaną. Doprawić solą i pieprzem.
Podawać z jogurtem i kolendrą.
Smacznego!