Mimo mrozu, wokół straganów i stolików zbierają się ludzie, by napić się grzanego wina i porozmawiać. Dzieci, psy i rowery. Sprzedawcy oferujący lokalne produkty – grappę, wędliny, sery, rękodzieło, babcine kapcie Sarnar Toppar, czy grube swetry robione na drutach (Sarnar Janggar).
Popularne są tu świąteczne smakołyki, takie jak ażurowe ciastka z cukrem pudrem i marmoladą: furtaies, krapfen czyli pączki, czy Boznar Zelten będący wypiekiem z orzechami, bakaliami i rumem.
![]() |
Sosna górska |
Mnie urzekły lokalne kosmetyki Trehs zawierające olej z najstarszej rośliny z doliny Val Sarentino – pinus sarentensis, czyli sosny górskiej, która rośnie na wysokości 1600- 2400 m n.p.m.
W regionie są destylernie oleju z tej rośliny oraz ośrodki spa wykorzystujące go do swoich kuracji.
Kiedy obejrzałam wszystkie stoiska, wybrałam się małymi, oświetlonymi uliczkami, w których poczułam klimat tego, co tak kocham: Italii. Lokalnych sklepików i markowych butików, zapachu gorącej espresso, słodkich bułek i księgarni, w których półki uginały się od książek kucharskich, z których większość była po włosku.
Przedświąteczny rytm miasta, uprzejmi mieszkańcy, odśnieżone ulice, którymi bez obaw przeprawimy się w dowolne miejsce i pyszna kuchnia, o której opowiem przy innej okazji.
Miłego wieczoru!