Miałam dziesięć lat. Wracając ze szkoły wchodziłam do spożywczaka po paczkę bakalii. Jedynych, jakie były wtedy w sklepie. Przypadkowa mieszanka rodzynek i orzeszków. Spod kuchennej szafki wysuwałam stary prodiż, smarowałam go masłem, wysypywałam tartą bułką…