Dzień dobry, Poznaniu.

Dzień dobry, Poznaniu, w końcu tu jestem! Mogę budzić się co rano w tym pięknym mieście i mówić: mieszkam tu.
Ci, którzy mnie znają (lub trochę dłużej obserwują) wiedzieli o tym, jak bardzo chciałam tu trochę pomieszkać. Takie przeprowadzki to nigdy nie są łatwe tematy, zwłaszcza jeśli całe życie mieszkało się w Warszawie. Jeszcze nie wiem, jak to jest mieszkać „z dala od Warszawy”, ale niedługo się dowiem :) Bardzo potrzebowałam tej zmiany. Można powiedzieć, że ten warszawski pociąg jechał w ostatnim czasie dla mnie trochę zbyt szybko, postanowiłam z niego wysiąść, udać się na inny peron i zobaczyć, co będzie. Chciałam żyć trochę wolniej. Zobaczymy, czy mi się uda :)

Sołacz

Ostatnie miesiące to dużo stresu i dużo wydatków, bardzo dużo marudzenia, trochę płakania i bólu głowy, ale miałam blisko ludzi, którzy mnie wspierali, więc ostatecznie… nie było tak źle. Ważne, że już trochę po, choć ciągle jeszcze „w trakcie”. Poznawanie miasta z punktu widzenia jego mieszkańca, a nie turysty jest inne, chyba nawet bardziej ekscytujące. Najważniejsze, że dzieci przyjęły te zmiany dobrze i wygląda na to, że radzą sobie całkiem nieźle. Mąż Inżynier też wydaje się szczęśliwy, że wrócił na „stare śmieci”, choć twierdzi, że i dla niego wszystko jest trochę nowe.

Chciałabym w tym miejscu podziękować wszystkim Poznaniankom, które do mnie piszą (maile i na Instagramie) i które mnie spotykają „na mieście” – dziękuję Wam za ciepłe przyjęcie, za wszystkie dobre słowa, rady i bezcenne namiary. To dla mnie wiele znaczy i jest dla mnie niezwykle wzruszające.

 

Tuż po przeprowadzce pojechałam na wyjazd prasowy do Szwajcarii (o którym niebawem napiszę, bo bez wątpienia była to niezapomniana przygoda życia), a tuż po powrocie zabrałam się za eksplorowanie miasta. Wciąż jeszcze każdego ranka budzę się z myślą „gdzie jestem?”, a co najważniejsze – znowu chce mi się żyć. Ostatnie półtora roku mojego życia było dość trudne i wierzę w to, że teraz powoli „wychodzę na prostą”. Się zobaczy, czy rzeczywiście ;) Zapomniałabym o jeszcze ważnej rzeczy – podziękowaniach dla tych z Was, które pisały do mnie, żeby nie zostawiać bloga, żeby wrócić do niego, żeby pisać, że brakuje Wam takiej codziennej paplaniny, bo „Instagram to nie to samo”. Przyznaję, że czasem czuję się  przebodźcowana ilością treści dostępnych na wyciągnięcie ręki i często zadaję sobie pytanie – czy mój głos ma jeszcze jakikolwiek sens. Wiem, że dla niektórych wciąż ma, więc proszę – trzymajcie kciuki za „nowy początek”. Będzie pewnie też trochę o Poznaniu, mam nadzieję, że to zachęci Was do odwiedzenia tego pięknego miasta.

Zawsze będę kochać Warszawę i wydeptane przeze mnie ścieżki i będę wracać do rodziców, którzy zawsze czekają na mnie z szeroko otwartymi ramionami. Działeczka też jest pod opieką mojej Mamy, więc… mosty wciąż są.

Tymczasem na przyszły rok mam trochę nowych zawodowych wyzwań, a w planach są również… warsztaty. Na razie trwają rozmowy dotyczące tego, gdzie i kiedy się odbędą. To jeszcze chwilkę potrwa, na pewno dam tu znać :)

Do szybkiego (mam nadzieję!) przeczytania!

45
Previous Post
Next Post