Moje dzieci kochają placki. W zasadzie każde. Te, po raz pierwszy, wyszły trochę przez przypadek. Planowałam zrobić grube i konkretne pancakes, ale skończył mi się proszek do pieczenia i dodałam go za mało. Wyszły mi wtedy cieniutkie i miękkie placuszki. Mamo, to najlepsze placki, jakie kiedykolwiek zrobiłaś! oznajmiły zgodnym chórem. Hmn, nie byłabym taka pewna. Te, które publikuję, są już z proszkiem do pieczenia, choć wciąż nie są to porządne, amerykańskie grube pankejki. To coś pomiędzy pankejkiem a naleśnikiem.
Ich podstawowa zaleta to minimum pracy – wszystko trzeba po prostu zmiksować i usmażyć. Bez oddzielnego ubijania białek na pianę. Robi się je w try miga. Zwykłą mąkę pszenną można zastąpić też np. orkiszową. Ja poszłam jednak w klasykę. Do podania – co kto lubi. Moje dzieci oczywiście domagają się syropu klonowego i malin.
Łatwe pankejki
Z podanych proporcji wyjdzie ok. 12 niedużych placuszków
Składniki
1 jajko
60 g masła – stopionego i ostudzonego
220 g mleka
1 łyżeczka esencji waniliowej (używam pasty waniliowej w słoiczku)
50 g cukru pudru
170 g mąki pszennej plus 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia (wymieszać razem i przesiać przez sitko)
do podania: ulubione owoce, śmietana, syrop klonowy
Przepis
Placki smażę bez oleju, na suchej, nieprzywierającej patelni.
Jajko zmiksować z masłem, mlekiem, wanilią i cukrem pudrem. Dodać mąkę, zmiksować do połączenia się składników.
Odstawić na 5-10 minut.
Rozgrzać patelnię (ja nie używam tu żadnego tłuszczu do smażenia, używam patelni z powłoką teflonową). Łyżką (ja używam takiej do nalewania zupy) nabierać niewielkie porcje ciasta i wlewać je na patelnię. Kiedy na placuszku pojawią się pęcherzyki powietrza, przełożyć na drugą stronę i smażyć ok. minuty.
Usmażone placki trzymam na ciepłym talerzu i przykrywam je folią aluminiową żeby nie ostygły przed podaniem.
Podaję z czym, kto lubi.
Smacznego!