Podróże, zwłaszcza te krótkie, ładują moje akumulatory. Lubię oderwać się od warszawskiej codzienności na kilka intensywnych dni i pojechać w znane lub nieznane.
Tym razem celem był Berlin.
Po pierwszym dniu osiemnastokilometrowego spaceru, nie czułam nóg i usnęłam w pięć minut, mając w głowie obrazy uroczych kafejek, tanich daktyli i zapachu hortensji kwitnących na podwórkach ukrytych za bramą.
Drugiego dnia piłam kawę i wodę ze świeżą miętą.
Jadłam po tajsku i japońsku. Nie mogłam odmówić sobie też czekoladowo-kawowego sernika. Ale o tym wszystkim napiszę już niebawem.
Tymczasem wracam na chwilę z prostą i szybką zupą z kopru. Taka zupa-nic dla kogoś, kto przez kilka dni jadł zdecydowanie za dużo.
Kilka składników, jeden garnek, pół godziny i kolacja z głowy.
Zostałam zaproszona do bycia przewodniczącą Jury w konkursie na najciekawszy blog o podróżach.
Zgodziłam się, ponieważ podobają mi się nagrody w konkursie, zwłaszcza bilety lotnicze i wycieczka do Alzacji. Sama bym chciała wygrać 🙂 Ale tym razem będę tylko wybierać szczęściarzy.
Wszystkich zainteresowanych zapraszam tu: