A czy ty kupiłeś już swoje serce walentynkowe?
Może chociaż lizaka, poduszkę, lampkę z plastikowych włosów otaczających przepiękne, pluszowe serce?
Kubek, kartkę, perfumy?
Dziś po Walentynkach w supermarkecie zastaję wózki z wyprzedażą – wszystko to, czego nie zdążyliście kupić swoim ukochanym, dziś jest za pół ceny. Do tego bukiety kwiatów, niechciane cebulki hiacyntów i czego jeszcze dusza zapragnie.
Są kwiaty, nie ma bazylii. Mówi się: trudno.
Na bazarze pozamykane budy, a w tych, które są otwarte, zmarznięci sprzedawcy oferują tak mało towaru, jakby mieli ochotę wszystko wyprzedać i udać się do ciepłych krajów.
Myślę o warzywach sezonowych i to, co widzę, mnie zasmuca.
Zupa z cebuli, placki ziemniaczane, surówka z selera, gotowana marchewka.
Jeszcze żadna zima nie była dla mnie tak długa.
Kupuję jabłka na szarlotkę i wracam do domu. Z pustymi siatkami.
Penne all’ arrabbiata
Rurki z ostrym sosem pomidorowym
/dla 2 osób/
3 łyżki oliwy z oliwek
2 ząbki czosnku, drobno posiekane
1/2 papryczki chilli – przekrojona na pół, wypestkowana i drobno pokrojona
puszka pomidorów w sosie własnym (ok. 400 g)
sól do smaku
garść natki pietruszki, posiekanej drobno
makaron penne* – tyle, ile lubicie
Oliwę rozgrzać na patelni, dodać czosnek i chilli. Podsmażyć 1-2 minuty. Dodać pomidory, ok. 1/2 łyżeczki soli i dusić na małym ogniu ok. 20 minut – sos powinien wyraźnie zgęstnieć.
W tym czasie ugotować makaron zgodnie z instrukcją na opakowaniu – zajmie to ok. 12 minut.
Ugotowany makaron połączyć z sosem, dodać natkę pietruszki i od razu podawać.
Smacznego!
*użyłam makaronu z naturalnym atramentem z kałamarnicy (penne rigate nero seppia)