Kawa – trochę o różnych metodach parzenia

Przelew, espresso a może kawiarka? Który sposób parzenia lubisz najbardziej? A może ten wybór dopiero przed Tobą?

U nas w domu jest tak: rano najczęściej przelew albo cappuccino z ekspresu ciśnieniowego, później, w trakcie dnia, przerwa na kawę i wtedy już dowolnie. Ale używamy też kawiarki, clever drippera, chemeksa, czy aeropressa… Ach, czego my nie używamy? :D I kiedy już już wydaje się, że tym razem będziemy parzyć tylko espresso lub robić jakiś przelewik w serwerze Hario, pojawia się coś nowego, co trzeba koniecznie wypróbować.

Zatem dziś szybki przegląd najczęściej używanych przez nas akcesoriów kawowych – wypróbowanych, sprawdzonych, które są z nami długo. Niektóre z nich zdążyły się potłuc (ach, kochane dzieci…) i zostać zastąpione identycznymi modelami, co chyba tylko dobrze o nich świadczy.

Jeśli chodzi o rozmowy na temat tego, co kupić, to najczęściej odbywamy je w naszych prywatnych wiadomościach z Czytelniczkami i Czytelnikami, dziś zebraliśmy najważniejsze pytania i dzielimy się nimi tutaj, żeby móc zainteresowanych kierować do tego wpisu :)

Nasza przeprowadzka z dużego mieszkania do mniejszego, zmobilizowała nas do rzetelnego odpowiedzenia sobie na pytanie, czego naprawdę potrzebujemy i co lubimy, a z czego możemy zrezygnować. I tu okazuje się, że z kawą nie było tak prosto, ale zacznijmy od początku.

Przelew, od czego zacząć?

Kiedy ktoś nas odwiedza, pierwsze pytanie, które zadajemy, to: „Kawki?”. I jeśli jest „tak, chętnie”, to później pada kolejnych dziesięć pytań i wówczas najczęściej gość jest zbity z tropu… tak bywa, ale często kończy się to rozmową na temat tego, od czego zacząć i co kupić na początek, żeby pić dobrą kawę, niekoniecznie wydając na to fortunę. Ja zawsze mówię: kup sobie coś prostego na początek i jeśli stwierdzisz, że to coś dla Ciebie i będziesz chcieć się w to dalej bawić, dokupisz sobie kolejne akcesoria. Nic na wariata, nic na siłę, bo po co?

Co jest najważniejsze na początek? No oczywiście dripper, papierowe filtry i kawa. Bez tego ani rusz. Dalej można dokupować sobie kolejne akcesoria, jak serwer (dzbanek do podawania), czajnik powalający na precyzyjne zalewanie kawy, wagę.

Z kawą jest trochę jak z winem – na początku wszystko smakuje mniej więcej tak samo i potrzeba czasu, żeby się jej nauczyć. Poczuć te wszystkie owocowe, kwiatowe czy czekoladowe nuty. Daj sobie czas :-) Delektuj się, szukaj, a przede wszystkim: nie spiesz. Kawa to może być naprawdę całkiem niezły pretekst do celebracji tych 10 czy 15 minut w ciągu dnia, podczas których można pomyśleć, skupić się na czymś, wyłączyć z otaczającego nas świata (o ile jest na to przestrzeń i chęć, wiadomo). Kieruj się opisami producentów – na opakowaniu zazwyczaj jest profil smakowy oraz proponowana metoda parzenia. To, co istotne, to świeżość kawy – taka, która przeleżała dwa lata na półce albo otwarta w szufladzie to nie zawsze najlepszy wybór. Kup sobie mniej, korzystaj z niej na bieżąco.

Serwer to ten śliczny dzbanuszek, do którego parzysz kawę. My szczególnie upodobaliśmy sobie te japońskiej marki Hario i mieliśmy chyba już wszystkie możliwe. Jeśli jesteś przed wyborem pierwszego, zastanów się, jakie ilości kawy chcesz parzyć na początek – czy to kawa tylko dla Ciebie?  Czy zamierzasz się nią z kimś podzielić? Podstawowy zestaw do przelewu Hario  (za ok. 70 zł), ma dzbanek o pojemności 700 ml. Podobny, lecz mniejszy, zestaw był pierwszym gadżetem, który kupiłam mojemu przyszłemu Mężowi jakieś 11 lat temu, co by go zachęcić do parzenia mi porannej kawki… Chłopak połknął bakcyla i dziś robi kawę zdecydowanie lepszą niż ja, choć ja wciąż jestem dostarczycielem kolejnych nowych gadżetów do testów ;)

Dripper to ten lejek (ceramiczny, szklany, plastikowy, metalowy…), do którego wkładasz papierowe filtry i przez który przelewasz kawę. Kiedyś były tylko białe, dziś jest prawdziwe szaleństwo, któremu ulegam, „bo różowy, bo niebieski, bo złoty”, ale ja potrzebuję tego szaleństwa do zdjęć, Ty być może wybierzesz sobie ten najpiękniejszy i najlepszy dla Ciebie i będziesz się go trzymać, bo jest to gadżet, który jest uniwersalny i, przy odpowiednim traktowaniu, właściwie niezniszczalny. Na zdjęciach jest fioletowy dripper Hario.

Później, zakładając, że Ci się spodobało, jest cała gama akcesoriów, o które możesz poszerzać swoją kawową półeczkę. Czajniki – są elektryczne, ale my gotujemy na gazie – ich podstawowa zaleta to cieniutki „dziubek”, którym precyzyjnie wlewasz do kawy wodę. Warto wybrać taki z wbudowanym termometrem, bo to istotny czynnik przy parzeniu kawy. Wypróbowaliśmy kilka, nasze ulubione to Fellow Stagg i Hario.

Waga – jeśli nie masz lub nie chcesz kupować jej na początek, to użyj miarki (taka miarka jest np. w podstawowym zestawie Hario, o którym wspominałam wyżej). Ale z czasem pewnie zechcesz i takie akcesorium mieć w swojej szafce.


Filiżanki… Temat rzeka. Mam tego naprawdę sporo, ale kawę lubię pić najbardziej z filiżanek Loveramics. Można powiedzieć, że dziś to właściwie klasyka, którą można zobaczyć w kawiarniach serwujących kawę speciality na całym świecie. Są bardzo popularne i nie bez przyczyny. Firma wciąż rozwija gamę swoich produktów o nowe kształty i kolory. Na początku miałam zamiar mieć po jednej z każdego koloru, ale w tej chwili już nie nadążam i się poddałam ;) Te filiżanki są wspaniałe, pije się z nich bardzo wygodnie, są z grubej ceramiki, więc dobrze trzymają temperaturę. I są piękne.

Na zdjęciu szklaneczki do espresso oraz ceramiczne filiżanki Loveramics i biała japońska filiżanka Kinto o pojemności 300 ml.

A może… Clever Dripper ? Ten gadżet Inżynier dostał od wspaniałej Mistrzyni Świata, Agi Rojewskiej. Dostał i… przepadł. I dziś, kiedy jedziemy gdzieś na kilka dni, Clever jedzie razem z nami. Potrzebujesz do niego papierowych filtrów. Kontrolujesz czas zaparzania, jego obsługa jest banalnie prosta. Mówiąc krótko – nie masz czasu na zabawę, a chcesz pić dobry przelew – kup sobie Clever Dripper (kosztuje ok. 129 zł). Żadnych czajników, żadnej wagi, tylko to i jedziemy z tematem.

Moccamaster czyli legenda. To było moje marzenie, bo jest piękny i łatwy w obsłudze. Najpierw miałam taki na jedną filiżankę, który uruchamiałam niemal non stop, jako matka noworodka i niemowlaka, a później przeszliśmy na większy, klasyczny model.

Wspaniałe urządzenie, które jest łatwe w obsłudze: wkładasz papierowy filtr, wsypujesz kawę, do zbiornika wlewasz wodę i wciskasz przycisk, a po 4 minutach pijesz kawę. Cieszę się nim już od dobrych kilku lat i nieustająco go polecam.

A jeśli jednak wolę kawę z ekspresu ciśnieniowego?

My mamy solidny ekspres ciśnieniowy marki Sage (któremu poświęciłam już osobny wpis, bo miałam dużo do powiedzenia na jego temat), a zaczynaliśmy od malutkiej Gaggia Classic (tutaj można zobaczyć nową wersję ekspresu, od którego zaczynaliśmy).

Espresso jest dla mnie dziś pierwszym wyborem, można powiedzieć, że jestem nieco konserwatywna w tej kwestii i nie wyobrażam sobie życia bez dobrego cappuccino.

Reklama:

Jeśli rozpoczynasz swoją przygodę z kawą (lub właśnie rozwijasz skrzydła albo szukasz nowych akcesoriów) to od lat polecam sklep CoffeeDesk. Oprócz zrobienia zakupów, można tam poczytać zarówno o wszystkich metodach parzenia kawy, ale też rozwiać wątpliwości podczas dokonywania wyboru, bo sporo miejsca poświęcają na testy i porównania produktów. Zawsze trzymają rękę na pulsie i wiedzą, co jest na fali.

Z okazji naszej corocznej współpracy, jak zwykle mam dla moich kawowych (lub kawoszowych) Czytelniczek i Czytelników, kody rabatowe, które tym razem łączą się z aktualną akcją zniżkową z okazji Święta Kawy. Polecam, zwłaszcza że… sama również z nich korzystam :P

  • za zakup 2 produktów: 15%
  • za zakup 3 produktów: 20%
  • a z kodem od WHITEPLATE każda zniżka wzrasta o 5% (oferta nie dotyczy ekspresów), czyli mamy 5%, 20 i 25% zniżki

Kod ważny jest do 16 października 2023 roku.

14
Previous Post
Next Post