Chciałam dać krok naprzód.
Warsztat został zorganizowany w profesjonalnej kuchni wyposażonej w najnowszy sprzęt, gdzie wszystkiego można było dotknąć, wypróbować, o wszystko zapytać.
Przeżyłam lekki szok na wstępie, kiedy się okazało, że na 13 uczestników jestem jedyną kobietą. Później dołączyła do nas jeszcze jedna pani, było mi więc nieco raźniej.
Najpierw wysłuchaliśmy wykładu na temat współczesnej, światowej gastronomii – gdzie jest i dokąd podąża. Na czym polega, jaka jest jej rola. Jak można uwspółcześnić dania, które nasi przodkowie tak kochali: weźmy zapomniane produkty i receptury oraz współczesną wiedzę i stwórzmy coś na nowo. Bardziej wartościowe odżywczo i smakowo, lokalne i nasze.
Później przyszedł czas na praktykę.
To, co ujmuje na wstępie to produkty: świeże ryby, jajka z wolnego chowu, francuska sól w kilku wersjach (dodam, że słoiczek takiej kosztuje ok. 60-90 zł), świeże, jadalne kwiaty, z których obrywaliśmy płatki.
![]() |
Menu warsztatów |
![]() |
Halibut, marynowana marchew, piana z palonego masła |
![]() |
I deser |
Była to wyjątkowa przygoda, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się ją powtórzyć, tym razem z innymi daniami. Więcej info na temat Amaro i jego warsztatów na stronie www.