Pierwszego dnia w Szwecji trafiliśmy do malutkiej kawiarni w miejscowości Kalmar, w której, obok kanapek, podawano zestaw Kanelbulle & Kaffe, cynamonową drożdżową bułkę zwiniętą z grubą warstewką cynamonu i cukru. Znałam je już wcześniej, wielokrotnie robiłam je w domu i muszę przyznać, że prawie nie różniły się od tych w kawiarni. Uwielbiam tę chrupiącą cynamonową skorupkę, która powstaje podczas pieczenia bułeczek.
Wszyscy, którym mówiłam o tym, jak bardzo spodobała mi się Szwecja, zgodnie wspominali, że powinnam zapamiętać jeszcze jedno słowo: Fika.
Kiedy zaglądaliśmy do wszystkich po drodze loppisów, miejsc ze starociami, zauważyłam, że niemal zawsze w środku był stół, przy którym siedział sprzedawca i kilka osób, które piły z nim kawę i jadły przekąski. Okazało się, że to właśnie Fika – przerwa na kawę, która w Szwecji jest tradycyjnym obyczajem. Fika jest anagramem słowa kaffi, która jest dawną nazwą kawy. Przeciętny Szwed spożywa aż 10 kilogramów kawy rocznie, co przekłada się mniej więcej na 3 filiżanki dziennie*. Zwyczaj picia kawy przyjął się dzięki królowi Karolowi XII, ale przez długie lata miał on charakter elitarny i był związany z wyższymi sferami. Pierwsze kawiarnie, początkowo wyłącznie dla mężczyzn, zaczęły powstawać w Szwecji w XVIII wieku.
Od połowy wieku XX zwyczaj zasiadania do kawy zagościł w szwedzkich biurach i od tamtej pory ma on charakter wręcz instytucjonalny. Nie jest to bowiem pospieszne, samotne wypijanie jednej filiżanki, a rodzaj wspólnej biesiady, podczas której prowadzi się rozmowy i zjada kanapki czy inne smakołyki, między innymi kanelbullar.
Obecnie najpopularniejszą w Szwecji kawą jest Gevalia – jej nazwa wywodzi się z łacińskiej nazwy miasta Gävle, a Szwedzi zasiadają do fiki kilka razy dziennie. Prawda, że piękny obyczaj?
*informacje o kawie zaczerpnęłam ze strony Szwecja.net
Kanelbullar w wersji mini
Składniki
Ciasto:
- 3/4 szklanki mleka (używałam szklanki o pojemności 200 ml)
- 60 g masła
- 2 jajka
- 2 łyżki cukru
- 1/4 łyżeczki soli
- 20 g świeżych drożdży
- 2 łyżki ciepłej wody
- 3 szklanki (ok. 450 g mąki)
Nadzienie:
- 60 g masła, roztopionego i ostudzonego
- 0k. 80 g drobnego cukru, najlepiej trzcinowego
- 1 łyżka cynamonu
Do posmarowania:
- jajko wymieszane z łyżką mleka
Do posypania:
- cukier perlisty
Przepis
- Zaczyn: Drożdże wymieszać z wodą, odstawić na 15 minut.
- Do dużej miski wsypać mąkę, na środek wlać zaczyn z drożdży. Zacząć wyrabiać, stopniowo dodając mleko, masło, jajka, cukier, sól. Ciasto powinno być gładkie i nie kleić się do rąk, w razie potrzeby należy dosypać mąki.
- Z ciasta uformować kulę, przełożyć ją do miski, przykryć szczelnie folią spożywczą i odstawić do wyrastania na 45-60 minut, aż podwoi objętość.
- Piekarnik nagrzać do 200 st C.
- W miseczce wymieszać cynamon z cukrem.
- Ciasto podzielić na 3 części. Z każdej rozwałkować prostokąt, grubości ok. 1 cm (dłuższy bok prostokąta powinien być 2-3 razy dłuższy niż krótszy bok).
- Prostokąt posmarować masłem, posypać mieszanką cynamonu z cukrem i zwinąć w rulon wzdłuż dłuższego boku. Teraz powstanie nam coś na kształt „rolady”, którą należy pokroić w równe plastry grubości ok. 2 cm. Każdy plaster ułożyć w blaszce wyłożonej papierem, zostawiając odstępy 4-5 cm (bułeczki bardzo rosną). Czynność wałkowania i zwijania powtórzyć z pozostałym ciastem. Bułeczek nie należy układać w formie zbyt ciasno, w razie potrzeby należy użyć dodatkowej formy.
- Bułeczki przykryć folią spożywczą i odstawić do wyrastania – ciasto musi wyraźnie urosnąć, zajmie mu to ok. 45-60 minut.
- Przed wstawieniem do piekarnika posmarować jajkiem wymieszanym z wodą, posypać cukrem perlistym.
- Piec ok. 12-15 minut, aż bułeczki będą złotobrązowe.
- Po upieczeniu lekko przestudzić.
Smacznego!